Forum forum ds. labirynt
forum ziomali z klatki E i nie tylko :D
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy  GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Sny w Labiryncie... Co się śniło... Co się mogło przyśnić...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum ds. labirynt Strona Główna -> labirynth. let's get it started
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
.:eM:.
moderator



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from the Polish Pole

PostWysłany: Sob 20:07 , 17 Lut 2007    Temat postu:

oglądałam

teraz nie miewam świadomych snów - w momencie gdy przychodzi świadomość budzę się. jakieś 1,5 - 2 lata temu miałam bardzo często. Z reguły (choć nie zawsze) związane były ze snami w których przechodziłam swego rodzaju łamigłówkę przestrzenną. Miałam przez długi czas taki sen w którym na pustej przestrzeni stał zamek. To był teren który bardzo dobrze znałam, bo tam się wychowywałam. Zamiast głazu, który leży tam do dzisiaj, w moim śnie pojawiał się zamek - rotunda. było do niego tylko jedno maleńkie, ukryte wejście. Gdy się przez nie przechodziło rozpoczynała się wędrówka przez najróżniejsze, najdziwniejsze korytarze, by dotrzeć do dziedzińca tętniącego życiam. To wyglądało trochę jak jakaś gra. Coś trzeba było w jednym miejscu zrobić - pociągnąć za jakiś sznurek, wcisnąć jakąś cegiełkę, docisnąć wajhę, by w innym pomieszczeniu możliwe było wykonywanie dalszych czynności. Po drodze można było (ni pamiętam już jakim sposobem) spotkac przyjaciół, którzy mi pomagali - wyglądali trochę jak krasnoludki. Cały ten labirynt był dosyć trudny i nie zawsze udawało mi się go przejść.

Ten sen powtarzał mi się wielokrotnie i pewnej nocy, gdy nie udało mi się go przejść, przebudziłam się i siłą woli powróciłam w to miejsce przed zamek by spróbować jeszcze raz i i jeszcze i jeszcze... na początku nie udawało mi się tego "przejść", ale stopniowo zapamiętywałam kolejne etepy, co trzeba zrobić, az w końcu przeszłam te wszystkie korytarze i pomieszczenia trafiając na pełen ludzi dziedziniec. tak mi się spodobało , ze tamtej nocy powracałam do początku kilka razy, by powtórnie przejść całą drogę.
ten sen był jak na moje możliwości wyjątkowo prosty, bo miał tylko jeden wątek.

Moje sny nigdy nie były normalne, jak już wspomniałam wcześiej, moja siostra stwierdziłą, że można byłoby na ich podstawie pisać scenariusze do filmów. Przeciętny człowiek ma zwykle sny jednowątkowe, u mnie takie zdarzają się bardzo żadko. tysiące wątków, totalnie zakręcone. Poza tym nie często mam przyjemne sny, z reguły są chore, budze się zdenerwowana, wystraszona, czasami zastanawiam się czy wciąż żyję... a jeżeli już zdarzy mi się sen przyjjemny, to jest tak masakrycznie zakręcony, że dopiero po jego analizie stwierdzam: "chyba był przyjemny..." w moim "nocnym życiu" nigdy nic nie było proste.

A wracając jeszcze do powracających snów, to miałam ich kilka, poza tym opisanym żaden nie był przyjemny.


u mnie sen - nie jest przeznaczeniem, sen to przekleństwo.

ostatnio od nich odpoczywam, może jestem zbyt zmęczona, a może ogarnęła mnie chwilowa znieczulica, jeszcze 4 miesiące temu pragnęłam tego, ale teraz zaczyanm za tym tęsknić. do niedawna bardzo żadko zdarzało mi się po przebudzeniu myśleć: "coś mi się śniło ale nie pamiętam co to było", nie rozumiałam jak można nie pamiętac własnych snów. obeccnie jest to rutyną.

okrutnie się rozpisałam, to i tak zaledwie cząstka tego co mogłabym powiedzieć o moich snach...
no ale skoro pytałeś... Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:07 , 19 Lut 2007    Temat postu:

Można Ci <eM> zazdrościć Smile... Ja, nie widzieć dlaczego <może to ten męczący czas - choć to raczej ja sam go sobie stwarzam, ale to inna historia> ostatnio rzadko pamiętam co mi się śniło - jak już chyba wspominałem. Napewno nie można zazdrościć snów stających sie przekleństwem. Ja miałem i mogę powiedzieć, że jeszcze mam, bo znów może się powtórzyć, taki powracający, 'przeklęty sen'. Ostatnio rzadko się pojawia - raz na parę lat, ale gdy byłem o wiele młodszy to miałem takie 'coś'. 'Coś' i 'najciekawsze' w tym, jest to, że często <wtedy> sen ten pojawiał się gdy mój organizm walczył - miałem gorączkę i do końca nie wiem czy to był sen czy jakieś schizy. Zaczynal się normalnie. Leżę w łużku które zmienia się w nieskończoną powierzchnię - stoję tudzież biegnę. Pojawiają się dwie postacie. Wyglądające tochę jak Flip i Flap, albo jak postacie z teledysków Pink Floyd..nawet bardziej, bo jakieś nierealne, jak z High Hopes albo wogóle The Wall. Te postacie nic mi nie robią, tylko się wydłużają albo skracają stojac to tu to tam. Razem z nimi zmienia się też ta powierzchnia, która czasem jest kołdrą w moim łóżku, ale niewiarygodnie płaską albo strasznie pogmatwaną. Nudny ten sen :-p Całości towarzyszy uczucie, że coś mam zrobić, bo inaczej stanie się coś złego np rodzicom. Co zrobić? Np zjeść tonę gumy do żucia...coś nie do zrobienia. To był taki koszmar który jak jakiś czas temu się pojawił, to raczej mnie zaciekawił tym, że 'wrócił', niż przestraszył.

Wielowątkowość... jestem tego ciekaw, co eM nazywasz wielowątkowością ? Smile

Przypomniał mi się sen sprzed paru dni. Był 'prawie świadomy'. Nie wiem czy to dobrze określę, ale robiłem w tym śnie rzeczy które bym robił gdybym zrozumiał, że to sen - poprstu się bawiłem. Akcja, a przynajmniej to co zapamiętałem, toczyła się na sali gimnastycznej mojej podstawówki, lecz byli tam znajomi z LO i ze studiów. Wszyscy sobie biegali skakali po materacach, kozłach - taki ogólny chill out. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba chciałem 'toś tam sprawdzić' i znalazłem się na kratownicy pod dachem. Miejsca było tam wiecej niż w rzeczywistości to skakałem sobie między przęsłami, trochę też jak bym bawił się 'w liny' tzn jak bym zjerzdżał na linach, podjeżdżał itd. W pewnym momęcie stąłem na kratownicy przy ścianie, a przy niej zauważyłem oparty bardzo wysoki, bo sięgający aż do kratownicy, tak jakby materac. Stanąłem na nim, a potem gdy odchylał się od ściany, trzymałem go rękoma, aby znaleść się pod przeciwległą ścianą. Jak to robiłem to nie wiedziałem, że się uda - poprostu zaryzykowałem. Udało mi się wylądować pomiędzy znajomymi, którzy widząc to zaraz 'wpadli na ten sam pomysł'. I impreza przeniosła się na kratownicę pod sufitem :-p Wszysc skakali, zjeżdżali, 'uginali materac' - zabawa. Ja wróciłem na parkiet, do jakiejś bliżej nie okreslonej gry, w którą wcześniej <jak mi się przypomniało> jak i teraz część ludzi cały czas grała. W pewnym momencie widząc pewnego znajomego, 'zbaczyłem', że za chwilę spdanie, bo cześć kratownicy której będzie się przymał od spodu jak szympans lub leniwiec, urwie się - i tak się stało. Na szczęscie wyszedł z tego cało, tylko wyglądał na trochę zdezoriętowanego :-p

Taki o sen... Jakąś godzinę temu, po przeczytaniu postu eM, przypomniało mi się, że miałem kilka takich kosmicznie fabularnych snów. Jeden był taki świetny, że byłem pewien, że film nakręcony na jego podstawie był by- był by :-p ... Nistety jak wiele innych 'pomysłów' uległ zapomnieniu, ale dopiero po paru dniach.
Idę dać szansę Morfeuszowi... Dobranoc

Ps. Tak, pytałem Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
.:eM:.
moderator



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from the Polish Pole

PostWysłany: Pon 18:27 , 19 Lut 2007    Temat postu:

wiesz Mac Gyver, ten sen-halucyncja z wydłużającymi się postaciami niesamowicie mnie zaciekawił. To śmieszne, ale ja kiedyś miałam coś podobnego w rzeczywistości. To zdarzyło mi się kilka razy w liceum i zawsze w momentach przeciążenia mózgu. Pierwsze takie śmieszne zdarzenie miało miejsce na informatyce w drugiej klasie chyba. tak to musiało być w drugiej klasie bo wtedy właśnie mongoł(nasz boski informatyk;p) męczył nas pascalem. kombinowałam więc, by znaleźć wspólny język z tym przebrzydłym pascalem i nagle monitor mojego komputera zaczął się rozszerzać i zwężać, literki przeskakiwały, niebieski przechodził w żółty... zamknęłam oczy, odetchnęłam, zerknęłam na monitor i już było w porządku Wink

druga schiza zdarzyła się na fizyce. po lewej stronie ,za mną siedziało dwóch kumpli. patrzę na nich tak trochę katem oka, a tu taka scena: jeden z nich gra na gitarze, której pudłem jest część drugiego kolegi.(tylko bez skojarzeń proszę Wink) i cały ten obraz tak śmiesznie falował...(trzeba dodać, że akurat wtedy, żaden z nich gitary ze sobą nie miał) hehehe, jak sobie to przypomnę to mi się śmiać chce. z resztą oni też mieli niezły ubaw jak im o tym opowiedziałam. razem się zastanawialiśmy czego się mogłam nawąchać, może zjadłam jakąś nieświeżą kanpkę... ale doszliśmy chyba do wniosku, że to zapewne blask złotych butów naszej fizyczki tak na mnie podziałał ;p

a wracając do smutnego faktu nie pamiętania snów, to zauważyłam u siebie pewną prawidłowość (ciekawa jestem czy inni też "coś takiego" mają)
żeby pamiętać: 1. muszę być w miarę wypoczęta; 2. żadnej muzyki "na zaśnięcie" 3. im ciszej tym lepiej

oczywiście bywają odstępstwa, ale fakt - faktem, że najfantastyczniejsze sny mam w domu, gdzie jest zupełna cisza, jedyne co w nocy czasami słychać to cykanie świerszczy i latające samoloty (kursy z/do wilna i moskwy ;p), ale to już prawie kraniec świata Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 2:15 , 21 Lut 2007    Temat postu:

eM.... strasznie pozytwne to było... Dziękuję bardzo Smile

Wróciłem własnie z ostatków, bo kto ostatki ten pięky i gładki :-p

Dwa spostrzeżenia. Od kiedy chcę zapamiętać sen, aby go tu opisać, to cos mi się to nie udaje, a drgie to sprawa bardziej długoplanowa. Ostanio, bardziej niż kiedykolwiek, jestem nakręcony na działanie, na skończenie kilku spraw i gdy tylko się budzę, zaraz o nich myślę. Prawie automatycznie po obudzeni myślę o sprawach które chcę, nie muszę ale chcę, załatwić. Kładę taki nacisk na to, że 'chcę', bo to wszystko jest pozytywne, jest moim wyborem ale zajumje mi umysł od kiedy tylko po przebudzeniu przychodzi świadomość. Wydaje mi się, że te dwie sprawy, w zaokragleniu, powodują to, że nie pojawiają się tu moje nowe sny. Ale wszystko bedzie dobrze Smile coś się napewno pojawi (z drugiej strony, dlaczego tylko moje sny i eM maja się tu pojawiać, co z resztą 'lokatrów'?).

Zaczyna się post. Jakieś postanowienia mam. Nie wiem co z akocholem... hmm chyba, choc nie piję za dużo to sobie dla zdrowia oszczędzę tego specyfiku - do świąd Wielkiej Nocy. A wogóle co 'Wy' powiecie w tej kwestii, w kwestii wiary?

ooooooooooo... przypomniało mi się. Na dzisiejszej ostatkowej(śledzikowej jak niektórzy mówią) imprezie, przyjacielowi opowiedziałem o tym, że jest taki temat na forum labiryntu, 'o snach'... a on zapodał taki motyw.

Śniła mu się droga krzyżowa Jezusa Chrystusa. Nie oglądał nigdy 'Pasji' Gipsona, nie jest też jakoś 'zły' ( to też pytanie do 'Was'...kto jest 'zły'?), a odczuł to tak jak by był np terrorystą i zostało mu to 'pokazane' aby zobaczył jaki jest zły. Mówił, że obudził się po tym śnie około godziny 6 rano, i nie wiedział, gdzie patrzeć, takie schizy i strach go obleciał. Nawet właczenie się lodówki, go przestraszyło... To tak nawiasem i może 'hakiem' który może wciągnie kogoś do dyskusji.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Gość







PostWysłany: Śro 18:43 , 21 Lut 2007    Temat postu:

Wiecie co, ja w dzieciństwie brałem różne psychotropy i takie tam uspokajające rzeczy na czele z Relanium [piszę jak najbardziej serio] i takich snów nie miałem, ale to chyba, że to leki miały mnie przed snami ochronić, no ale o tym to opowiem innym razem
Powrót do góry
.:eM:.
moderator



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from the Polish Pole

PostWysłany: Pią 1:53 , 23 Lut 2007    Temat postu:

Mac Gyver napisał:

Śniła mu się droga krzyżowa Jezusa Chrystusa. Nie oglądał nigdy 'Pasji' Gipsona, nie jest też jakoś 'zły' ( to też pytanie do 'Was'...kto jest 'zły'?), a odczuł to tak jak by był np terrorystą i zostało mu to 'pokazane' aby zobaczył jaki jest zły. Mówił, że obudził się po tym śnie około godziny 6 rano, i nie wiedział, gdzie patrzeć, takie schizy i strach go obleciał. Nawet właczenie się lodówki, go przestraszyło... To tak nawiasem i może 'hakiem' który może wciągnie kogoś do dyskusji.



szczerze mówiąc, to nie do końca mogę zrozumieć, czego Twój kolega się przeraził. Domyslam się, że ta droga krzyżowa została mu przedstawiona tak obrazowo jak w "Pasji" GiBsona (;p), on się czuł jak jeden z oprawców. Dobrze myślę? Jeżeli tak było, to najzupełniej mu się nie dziwię, że się wystraszył... moge sobie wyobrazić taki sen w stylu Pasji... samo wspomnienie szatana z tego filmu powoduje ciarki (nawiasem -szatan wg. Gibsona to istny majstersztyk)

Gość napisał:

Wiecie co, ja w dzieciństwie brałem różne psychotropy i takie tam uspokajające rzeczy na czele z Relanium [piszę jak najbardziej serio] i takich snów nie miałem, ale to chyba, że to leki miały mnie przed snami ochronić, no ale o tym to opowiem innym razem



wiesz, nie wiem co powiedzieć. właściwie- to nei wiem, czy chcesz żeby ktoś to komentował... a teraz? masz obecnie sny? sny, które pamiętasz? czy Te dziecięce sny były aż tak straszne, że musieli faszerować Cię relanium? wiem jak działa to paskudztwo. bardzo bliska mi osoba dostawała kiedyś to na uspokojenie. Nie wiem, czy w Twoim przypadku też tak było, ale ja pamiętam, że ta osba momentami była prawie jak roślina. zupełnie nie kontaktowała , nie pamiętała nawet najbardziej wstrząsających faktów, o których się dowiedziała w czasie brania relanium. tak jakby otoczona kokonem ... wszystko co się działo wokół nie było w stanie przerwać tej grubej otoczki...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hawkeye




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd

PostWysłany: Sob 18:44 , 24 Lut 2007    Temat postu:

Witam Wink. Widzę że ciekawy temacik się rozwija, a że i ja miałem swego czasu pewne doświadczenia związane ze świadomym snem więc cosik dopisze Smile

Trochę czasu temu bardzo się wkręciłem w tematy typu świadome sny (LD), projekcja astralna (OBE) i tym podobne - choć ostatnio coraz mniej. Zachaczyłem również o OBE ponieważ z tego co wiem ludzie często nie są pewni co takiego dokładnie przeżyli. Dzieje się tak dlatego ponieważ czasem te dwie rzeczy bywają ciężkie do odrużnienia. Jak już wcześniej było pisane jest wiele technik pozwalających uzyskiwać takie stany. Mnie osobiście bardziej zawsze interesowało kwestia OBE dlatego swego czasu przerabiałem różne ćwiczenia pozwalające uzyskać ten stan, a ponadto jak już wcześniej było wspominane zależy to również od naszego stanu emocjonalnego, czy mamy jakieś problemy, sprawy na głowie które nie dają nam spokoju itp. Muszę przyznać, że ćwiczenia te są dla wytrwałych ponieważ potrzeba wielkiego spokoju i wytrwałości aby uzyskać JAKIEŚ pierwsze efekty. Ale może zamiast rozpisywać się na temat teorii dorzucę cosik o moich przeżyciach Wink

Moich przeżyć z LD było niewiele, można powiedzieć, że dwa z czego jedno połączone to chyba OBE (sam nie jestem pewien):
Arrow Zaczęło się od tego, że ów sen przyśnił mi się dwa razy pod rząd (tzn. na 2 dzień). Niestety upłyneło już trochę czasu od tego snu, a że człowiek ma wiele innych spraw na głowie to niepamietam zbyt wielu szczegółów. Prawie cały sen miał miejsce na porcie lotniczym. Port był dużym oszklonym budynkiem Właśnie przyleciałem z jakiejś podróży. Jadąc po ruchomych schodach doznałem olśnienia że przecież to samo śniło mi się wczoraj. Szczegółów związanych z samym pobytem na porcie już nie pamiętam. Za pierwszym razem po wyjściu z portu chciałem dojechać do domu tyle że niemiałem transportu i postanowiłem ukraść samochód, który właśnie stał na stacji benzynowej (kierowca poszedł zapłacić za paliwo). Niestety skończyło się do dla mnie źle ponieważ w pobliżu była policja, która ruszyła za mną w pościg. Po krótkiej ucieczce (praktycznie po wyjeździe ze stacji) wpadłem pod jakąś cysternę, która po zderzeniu eksplodowała (po tym łatwo się domyślić że się obudziłem). Za drugim świadomym razem oczywiście nie popełniłem tego błędu pamiętając co się stało w ostatnim śnie. Zmieniłem zdanie co do miejsca podróży, chciałem sprawdzić czy na poziomie snu mogę odwiedzić pewną osobę. Zastanawiałem się jak dotrzeć do tej osoby i wtedy znowu mnie olśniło. Może poprostu spróbować przenieść się tam gdzie chce. No i niestety w tym momencie siłą wyższą okazała się osoba z "zewnątrz" wybudzając mnie ze snu. Byłem trochę wkurzony bo niecodzień zdarza się coś takiego Sad

Arrow Drugi pryzpadek był trochę bardziej dziwny i dlatego niejestem pewien czy to LD czy może spontaniczne OBE. Mieszkając na stancji ze znajomymi lekko zmęczony po zajęciach postanowiłem się zdrzemnąć w godz. popołudniowych. Kumpel również zmęczony walnął komara. Niewiem ile czasu trwała moja drzemka ale "obudziwszy się" stwierdziłem że pokój wygląda jakoś dziwnie. Ze ścian całymi płatami schodziła farba. Była to farba taka o gładkiej świecącej powierzchni, czasami w starych domach czy kamienicach bywają takie farby na ścianach. W dodatku miała zielony kolor a pokój przecież był pomalowany na biało. Na podłodze były stare klepki nietrzymające się podłogi. Wogole było czuć taką dziwną atmosferę. Zdziwiłem się dlatego ponieważ widziałem kumpla drzemiącego na swoim łużku, w pokoju stało biurko z włączonym kompem, które wyglądało normalnie. Ale moje największym zdziwieniem było to gdy skapłem się, że zamiast leżeć stoję a moje nogi są w łóżku. I wtedy też doznałem olśnienia z OBE, stwierdziłem że udam sie na rynek we wrocu. Niestety miałem problemy z poruszaniem się przeleciałem z trudem kawałek w stronę okna. Tam zdziwiłem się poraz kolejny. Za oknem była brukowana ulica i stare kamienice co było dziwne ponieważ mieszkanie znajdowało się w bloku o wiele wyżej. Niestety nie udało mi się przemieścić dalej, próby skończyły się na bezwładnym obracaniu się tak jakbym obracał się wokół własnego środka ciężkości. Im bardziej chciałem się poruszyć tym szybciej i bardziej bezwładnie się obracałem. Stwierdziłem że chyba nieda rady i chcę się obudzić (wrócić?). Stało się to natychmiast po mojej myśli. Był jednak mały problem - obudziłem się, miałem otwarte oczy ale nie mogłem się ruszyć. Heh próbowałem nawet krzyknąć do kumpla żeby się obudził tyle że robiłem to we własnych myślach Smile

Uuuu, Shocked trochę się napisałem chyba Cool


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
.:eM:.
moderator



Dołączył: 11 Lut 2007
Posty: 41
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: from the Polish Pole

PostWysłany: Pon 0:00 , 26 Lut 2007    Temat postu:

Hawkeye napisał:

Arrow Drugi pryzpadek był trochę bardziej dziwny i dlatego niejestem pewien czy to LD czy może spontaniczne OBE. Mieszkając na stancji ze znajomymi lekko zmęczony po zajęciach postanowiłem się zdrzemnąć w godz. popołudniowych. Kumpel również zmęczony walnął komara. Niewiem ile czasu trwała moja drzemka ale "obudziwszy się" stwierdziłem że pokój wygląda jakoś dziwnie. Ze ścian całymi płatami schodziła farba. Była to farba taka o gładkiej świecącej powierzchni, czasami w starych domach czy kamienicach bywają takie farby na ścianach. W dodatku miała zielony kolor a pokój przecież był pomalowany na biało. Na podłodze były stare klepki nietrzymające się podłogi. Wogole było czuć taką dziwną atmosferę. Zdziwiłem się dlatego ponieważ widziałem kumpla drzemiącego na swoim łużku, w pokoju stało biurko z włączonym kompem, które wyglądało normalnie. Ale moje największym zdziwieniem było to gdy skapłem się, że zamiast leżeć stoję a moje nogi są w łóżku. I wtedy też doznałem olśnienia z OBE, stwierdziłem że udam sie na rynek we wrocu. Niestety miałem problemy z poruszaniem się przeleciałem z trudem kawałek w stronę okna. Tam zdziwiłem się poraz kolejny. Za oknem była brukowana ulica i stare kamienice co było dziwne ponieważ mieszkanie znajdowało się w bloku o wiele wyżej. Niestety nie udało mi się przemieścić dalej, próby skończyły się na bezwładnym obracaniu się tak jakbym obracał się wokół własnego środka ciężkości. Im bardziej chciałem się poruszyć tym szybciej i bardziej bezwładnie się obracałem. Stwierdziłem że chyba nieda rady i chcę się obudzić (wrócić?). Stało się to natychmiast po mojej myśli. Był jednak mały problem - obudziłem się, miałem otwarte oczy ale nie mogłem się ruszyć. Heh próbowałem nawet krzyknąć do kumpla żeby się obudził tyle że robiłem to we własnych myślach Smile



Próbowałeś to później powtórzyć?
Musiało to być niesamowite przeżycie.

Jakieś 2 lata temu owładnęło mnie pragnienie przeżycia podróży astralnej. Niestety nie byłam w stanie się wtedy na tym skupić, oczyścić umysł z przeżyć i najróżniejszych myśli (czas matury, ezaminy na studia, w związku z tym steres + jeszcze inne niemałe problemy). Później to w sumie zarzuciłam. Jedyne do czego dotarłam w swoich dążeniach to "obrócenie się w sobie". Dla niezorientowanych: jest to jedno z pierwszych ćwiczeń przygotowujących do podróży astralnych. Jego celem jest uświadomienie sobie obecności tzw. ciała astralnego. Jest na to kilka sposobów. Ja praktykowałam takowy: leżysz przed zaśnięciem w łóżku, z zamkniętymi oczami. wyobrażasz sobie, że przed Twoimi oczami znajduje się jakiś punkt. określasz go sobie. Dla mnie to było małe czerwone światełko. Wpatrujesz się w ten punkt przez jakis czas i zaczynasz sobie wyobrażać, że on się przesuwa po okręgu, którego środkiem jesteś ty. starasz się podążać zza nim (nie poruszając swoim ciałem materialnym). początkowo potrafiłam "obracać się w sobie" o 90 stopni, ale stopniowo udawało mu "dotrzeć" co raz dalej i dalej. i pewnego wieczora udało mi się obrócić w sobie tak zupełnie (360 stopni). To było niesamowite uczucie. Obawiam się, że nasz język jest zbyt ubogi (albo to ja mam zbyt ubogie słownictwo :p) bym mogła to opisać. udało mi się powtórzyć to kilka razy.

Ostatnio znów zaczęłam ćwiczyć i obecnie osiągam jakieś 150 stopni obrotu. Musze przyznać jednak, że to najfajniejsze uczucie zaczyna sie po 180 stopniach.

Hawkeye, ciekawa jestem co w Twoim przypadku było bodźcem, który sprawił, że się zainteresowałeś tym tematem. Nie ukrywam, że dla mnie była to książka Coelho "Weronika postanawia umrzeć".


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Hawkeye




Dołączył: 24 Lut 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: stamtąd

PostWysłany: Pon 3:21 , 26 Lut 2007    Temat postu:

Może zacznę od tego pytania Arrow

.:eM:. napisał:
Hawkeye, ciekawa jestem co w Twoim przypadku było bodźcem, który sprawił, że się zainteresowałeś tym tematem. Nie ukrywam, że dla mnie była to książka Coelho "Weronika postanawia umrzeć".


Ogólnie w moim przypadku nie było jakiegoś specjalnego bodźca. Odkąd pamiętam zawsze interesowały mnie tego typu zagadnienia. Choć po przemyśleniu pewnie w znacznym stopniu jest to również zasługa mojego starszego brata, który również jest wkręcony w te sprawy.

.:eM:. napisał:
Próbowałeś to później powtórzyć?
Musiało to być niesamowite przeżycie.


To była moja ostatnia przygoda z OBE. Mówię ostania ponieważ wcześniej doświadczałem już tego choć było to krótkotrwałe. Opisałem tylko to jedno ponieważ trwało ono najdłużej i było chyba najlepsze. Moje wcześniejsze przeżycia pewnie mogłyby trwać dłużej ale jak zapewne wiesz w OBE strach jest czynnikiem blokującym. Pierwszy raz był spontaniczny choć nie tak do końca ponieważ sam się do niego przyczyniłem. Przez jakieś dwa miesiące systematycznie wykonywałem systematycznie krok po kroku ćwiczenia pomagające osiągnąć OBE. Niestety z tego co wiem chęć osiągnięcia tego stanu (typu "muszę" itp.) jest oprócz strachu (chyba największy) również jednym z czynników blokujących, a jest ich wiele choćby te o których wspominałaś...
.:eM:. napisał:
Niestety nie byłam w stanie się wtedy na tym skupić, oczyścić umysł z przeżyć i najróżniejszych myśli (czas matury, ezaminy na studia, w związku z tym steres + jeszcze inne niemałe problemy).

, a ponadto jeszcze wszelkie używki.
Po jakiś dwóch miesiącach zaprzestałem ćwiczeń. Miałem lekkie zniechęcenie i trochę zaczęło mnie to męczyć. O dziwo na drugi po tym jak przestałem o tym myśleć dzień o budziłem się w środku nocy lekko zdezorientowany. Z początku nie skumałem co się dzieje ponieważ leżałem obrócony w przeciwnym kierunku niż się zazwyczaj kładłem. Dodatkowo czułem że leże nie na łóżku ale lekko nad. Pozatym wszystko było w pokoju ok, ciemno jak to w nocy Smile. Gdy skumałem o co biega lekko się przestraszyłem, no i to wystarczyło żeby momentalnie powrócić. Niestety strach w moim przypadku odgrywał dużą rolę, nie tyle co przed samym przeżyciem bo tego się nie obawiałem ale bałem się tego, że zobaczę w tym stanie coś albo raczej kogoś Shocked, dokładając do tego ciemny pokój to już nie mówię Wink.

Drugi raz miał miejsce kolejnej nocy, tym razem zaczął się podczas snu, który jak myślę bardzo mi pomógł w tym. Ze snu zapamiętałem tylko ten moment przed OBE (po przeczytaniu będzie wiadomo dlaczego). Kluczowym momentem snu była sytuacja, w której stałem na placu przed kościołem i rozmawiam z kumplem. W pewnym momencie poczułem się niezwykle lekko i zacząłem szybko unosić się w górę tyle, że widziałem siebie niżej jak nadal rozmawiam z kolegą. Ogólnie całe uczucie unoszenia było niesamowite i niestety ciężko to opisać. W pewnym sensie przypominało to uczucie towarzyszące szybkiemu ruszeniu windy w dół lub coś w rodzaju gdy czasami jedzie się z dużą prędkością samochodem i nagle jest jakieś niewielkie obniżenie terenu. Człowiek doznaje wtedy chwilowego uczucia lekkości z tym że to we śnie było 150% lepsze. Samo wznoszenie we śnie trwało bardzo krótko. Obudziłem się momentalnie tyle, że byłem w pozycji prawie pionowej. Tym razem odrazu wiedziałem co się dzieje no i było by prawie idealnie... Moją pierwszą myślą była chęć polecenia gdzieś ale niestety drugą rzeczą jaka dała o sobie znać był strach, który "pomógł" mi momentalnie powrócić.

Obecnie dawno już nie myślałem o tym. Od tego ostatniego razu to chyba już prawie rok niedługo minie. A tak wogóle .:eM:. to czytając twoje posty mam wrażenie, że osiągniecie stanu, który obecnie uzyskujesz nie sprawia Ci jakiś wielkich trudności, czy może się myle Question A z stąd chyba już niewielki krok. A propo technik uzyskiwania to jest ich trochę, ja przynajmniej stosowałem inne ćwiczenia. Być może się myle ale jeżeli potrafisz już uzyskać taki stan to powinnaś spróbować połączyć je z innymi technikami, a nie skupiać się tylko na obracaniu. Co do technik to może lukni [link widoczny dla zalogowanych] Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 1:06 , 28 Lut 2007    Temat postu:

Jak widać niewielu ludzi tu coś pisze... Ważniejsze jest, że ktoś jednak to robi Smile... o cym to świadczy? Ja też nie piszę :-p tego co zakładałem, że będę. Po załozeniu tematu w jakiś zły sposób skupiałem się na zapamiętnaiu snu, gdyż nic nie pamiętałem. Jednak od paru dni nie myślę o zapamiątaniu snu 'dla forum' i jest jakby ciekawiej. Ciekawiej nie oznacza jeszcze niczego ciekawego. Np dziś śniło mi się że z grupą nieznaych mi ludzi szedłem drogą prowadzącą z mojego rodzinnego miasta, poprzez inną miejscowości, do wioski w której żyje moja babcia. Droga ta jednek nie wyglądała tak jak wygląda obecnie lecz jak wyglądała zapewne kilkadziesiąt lat temu. Slońce w 'zenicie < nie... nie chodzi o ilośc światła wpadającą przez obiektyw :-p>, a my kroczymy tą drogą. Ja poprawej stronie, pozostali lo lewej kosząc przydrożne trawy, wysuszone już od skwaru. Ja poprostu szedłem. <Po wczorajszym chłodzie podczas bębnów na pergoli, ten słoneczny dzień był miłą odmianą Smile >. Gdy doszliśmy do zakrętu którego nie było, zawróciliśmy. Tym razem jednak, idąc, kosiłem i tak do samego miasta, które się jednak okazało wioską mojej babc, a potem jej dokostwem. Tam, żniwa w pełni. Niebieskie niebo, skwar, wiatr niosący pył z młucącego kombajnu.... Mimo, że wstałem o niedogranej godzinie nr 7, po połnocy to nastrój miałem, po tym śnie, prawie chill outowy.
Świadomych snów brak i zważając na warunki, czyli syndrom V roku, jakiś czas sie pewnie nie pojawią.

W sumie moje zainteresowanie, 'podrużami dusz' itd ograniczało się do odcinków Z archiwum X na ten temat, i/a dokładnie takowych nie pamiętam. Tym bardziej ciekawe jest to o czym piszecie. Kojarzy mi się to z filmem o tytule innym niż 'Jaźń pierwotna' <takie było polskie tłumaczenie ;-p.... ale chyba będę miał dostęp do tego filmu, więc przybliżę, może next time, orginalny tytuł>. To takie luźne skojażenie, ale ten temat bardziej mnie zawsze interesował, w porówananiu do podróży astralnych, które w sumie, nie wiedzieć dlaczego, jakoś źle/pogańsko mi się kojażą. Rozwinę tą myśl jak zdobędę trochę ciekawszych info. Pozdro


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 12:01 , 01 Mar 2007    Temat postu:

Wstałem pamiętałem. Zaraz się okaże czy dalej tak jest.

Mój dom i jego podwórko, zamienił się tak jakby w klasztor. Nie wiem czy oglądaliście 'Jaśminum'. Chyba z tego filmu wziąłem motyw jakiś zasad, o których dalej. 'Klasztor' ten nie dość, że mały to jeszcze bardzo nowocześnie wyglądający, z bardzo zadbanym ogrodem i ogródkiem, z drewnianą altanką. Nie... to bardziej przypominało coś w rodzaju przebieralni, na plaży i właściwie do tego służyło. Gdy któryś z mieszkańców klasztoru miał odwiedziny, to musiał się przebrać w bardziej nowoczesne, codzienne ubrania. Tak wiec pewnego słonecznego poranka, gdy jeszcze trawę zwilżała rosa, dowiedziałem się, że ktoś ma mnie odwiedzić. We wspomnianej altance-przebieralni, przebrałem się, z jednego we właściwie prawie tak samo wyglądające drugie, 'miejskie' ubranie. Przebierając się pomyślałem ' po co i tak będę się pewnie musiał rozbierać, wiec może zaczekam w altance?'. Przebrałem się jednak, w końcu najbardziej prawdopodobnym było to, że Ona przyjdzie ubrana - i tak też się stało. Po jej przybyciu opuściliśmy mury, a raczej zwyczajny płot, klasztoru i udaliśmy się do mojej podstawówki - oczywiście nie w celach normalnie rozumianej edukacji, ale w innych. Tam jak zwykle tłoczno. Dzieciaki, niektóre wyglądające tylko na 2-3 lata młodsze, biegały siedziały to tu to tam - taki zwykły obraz z przerwy. Ona najpierw udała się do pokoju nauczycielskiego a ja w tym czasie kręciłem się po korytarzach i m.in. oglądałem tabla. Po jakiś czasie , już wspólnie udaliśmy się do jednej z klas gdzie znów ona zajęła się swoimi sprawami, jak mniemam, bo nie pamiętam czym ona się tu zajmowała. Ja za to przechadzałem się po klasie, w której w czasie przerwy pozostało kilku uczniów i uczennic. Niby jakiś egzaminator zajrzałem czasem do kogoś zeszytu, zapytałem czego się uczą i szedłem dalej. Spotkałem nauczyciela, który wydawał mi się jakimś moim znajomym, jednak rozmawialiśmy tylko o tym czego tu uczy, czy mu się podoba. Po kilku zdaniach dołączyła do nas Ona i po kilku następnych pożegnaliśmy się z nauczycielem. Gdy schodziliśmy z, jak dobrze pamiętam, trzeciego piętra, powiedziałem jej, że nauczyciel wydał mi się jakiś znajomy. A Ona na to 'nie poznałeś go? Przecież to był brat Domina' Ja na to 'aha'..., myśląc sobie ' skąd Ty znasz brata Domina, skoro ja go chyba raz widziałem, a do tego Domina poznałaś kilka dni temu'. Jednak nie konstytuowałem myśli, gdyż kolejne wydarzenia chcąc nie chcąc je przerwały... Szkoła opustoszała, zgasły światła, ale nie zrobiło się nieprzyjemnie, jak to bywało naprawdę, gdy np. zabrakło prądu a Ty byłeś w szatni znajdującej się w piwnicy etc... Wręcz przeciwnie i jak już się pewnie większość domyśla, zrobiło się całkiem przytulnie, żeby nie powiedzieć erotycznie. Wszystko dopełniły leżące na korytarzu, przed pokojem nauczycielskim, materace i poduszki. Tak wiec skorzystaliśmy z 'zaproszenia'... Już po wszystkim, poszliśmy... dobra dobra:-p Wiem, że chcielibyście tą część też poznać - to macie :-p...

I tu się zabawimy w krótkie dokończenie historii. Może nie w trzech słowach, ale jak by kogoś wena naszła to proszę bardzo. Po tym jak pojawi się kilka zakończeń, wrzucę tu oryginalne. Pozdrawiam.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:11 , 02 Mar 2007    Temat postu:

No...odzew, że chocho :-p Jak widać nie każdy tak lubi tą formę oracji :-p

I wyjdzie na to, że jestem gołosłowny... nic to. Napisałem to wklejam.

Tak naprawdę to nie była to jakaś 'jazda', lecz polegiwanie, mierzwienie się, tarmoszenie (niech będzie - też walka na poduszki) i trochę głębszej zabawy, ale chyba brak zabezpieczenia powstrzymał nas przed finałem. I dobrze się stało, bo pewnie bym się obudził, a tak dalsza część snu była równie dobra Very Happy. Jak już powiedziałem, już po wszystkim, przenieśliśmy się w bardziej codzienne miejsce, czyli na festiwal ziemniaka połączony z rodeo... (Codzienne że hej)... Tak naprawdę to, to co tam widziałem, tak można opisać, a próbując przedstawić to w kilu słowach to :zielona trawa na boisku, wokoło jak na 'budach' w czasie odpustu, albo jak na Woodstocku, stały kramy z jedzeniem itd. Górną jakby flankę zamykał rząd drewnianych domków letniskowych, w których odbywały się różna zabawy towarzyskie. My wybraliśmy zabawę towarzyską o nazwie 'impreza!!!!' gdzie bawili się ludzie a także moi znajomi (jak by była różnica :-p ). Wnętrze domku wyglądało, ze względu na 'parterowy' sposób usadowienia bawiących się, jak klub Droga do Mekki. I tu wpadliśmy w czas który można nazwać 'złotym wiekiem'. Gwar imprezy, gdzieś spokojniejszy, gdzieś głośniejszy, grill, piwo, ogólne pląsy i ogólna mnogość ludzi i kobiet (jak by była różnica :-p ). Jednak dzień, mimo, że słoneczny, to szybko uchylił się oddając miejsca najpierw malowniczemu zachodowi słońca, jak na święto ziemniaka na dzikim zachodzie przystało, a potem świerszczącej cykadami nocy. Imprezowicze, także jako ludzie ziemi żyjący jej naturalnym rytmem (a nie studęckim :-p) spolegli na łóżkach, materacach murkach. Muzyka już całkiem ucichła, wiec ludzie zaczęli szukać miejsca do spędzenia(bydła :-p)noc. Jak się okazało tylko ja znałem tą równość, że 2<>1 i cokolwiek by z tego wynikało, ja krzyknąłem 'parujmy się bo nie wystarczy miejsca do spania'. Wszyscy jak by na to czekali i bez żadnych, słowami żadnych, komplikacji jak po sznurkach pozajmowali miejsca obok swoich wybranych. Od tego momentu nie zajmowałem się już imprezą a dwoma 'znajomymi'. Temat naszej rozmowy kręcił się wokół związków i ich następstw. Jedna z nich szeptem powiedziała, że chłopak tej drugiej chce ją zostawić. Tamta to niestety dosłyszała, i opadł jej trochę chill out, bo budząc bliżej leżących, krzyknęła coś w stylu 'on mnie... i pewnie jeszcze zdradził, to ja go zdradzę, i w ogóle to ja chciała go rzucić'. Po czym patrząc na mnie, z kurwikami w oczach, już słodziutkim głosem powiedziała 'To chodz'... z czymś takim się nie dyskutuje, tym bardziej, że to nie był sen świadomy :-p. Zanim zrobiłem 'to chodz', przybliżałem się do tej nie krzyczącej w tym momencie i bez pardonu spróbowałem ją pocałować. Ona - zdziwienie. Ja na to - przecież zajebiście całuję. Ona -... (już nie mogła mówić). Po tej miłej odmianie, dogoniłem koleżankę 'krzykliwą', która tak naprawdę miała na imię tak jak 'Ona' z poprzedniej części snu. (Dziwny wkręt). Przechadzając się po owym zielonym boisku, dotarliśmy do pustych już straganów, gdzie... chwilę było miło i opisywać tego nie będę, bo po co opisywać lśniące w łunie pobliskiego ogniska ciała, (księżycową poświatę która też gdzieś tam była :-p), te krągłości... po co? (To jest pytanie, jak i pozostałe, retoryczne, ale jak by ktoś na nie odpowiedział to bym się nie obraził Smile )

Sen jak sen... Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
eva ;)




Dołączył: 15 Lut 2007
Posty: 3
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z końca świata :p

PostWysłany: Nie 10:47 , 04 Mar 2007    Temat postu:

mi ostatnio sniły sie ziemniaki Razz
UP .... kaszmar Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 15:58 , 04 Mar 2007    Temat postu:

Jeszcze kilka osób bedzie śniło o ziemniakach i będzie można przeprowadzić badania pod tytułem 'Syndrom ziemniaka na UP ' :-p

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mac Gyver




Dołączył: 13 Lut 2007
Posty: 30
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 2:51 , 05 Mar 2007    Temat postu:

Nie chodzi mi o komentarz do tego, albo w ogóle
o jakiś efekt... chodzi mi o komentarz i o
efekt.... śniła mi się dziewczyna. Byliśmy na mojej
rodzinnej imprezie. Nie byliśmy tam razem,
jednak nasze ścieżki, od czasu do czasu biegły
obok siebie. Jednego takiego razu udało mi się
nawet dwa razy... Poczuć jej zapach i przesunąć
palcem po biodrze. Może to i dobrze, że nie
wiedziała, że to ja.*1 Najciekawsze jest to,
że impreza ta odbywają się w mojej
podstawówce, która zgdnie z retoryką snu
wyglądała o wiele... I tu się można zatrzymać.
Bo czy gorzej, czy lepiej, świat wygląda w
czasie snów, zależy od tego co się tam dzieje.
Nic negatywnego się nie działo , wiec kolory
ścian niegdyś zielonkawe i beżowe, dziś były
jak ja to nazywam 'hiszpańskie'. Zaskakującym
elementem wieczoru, było wcześniejsze, bo na
połączonym z tym spotkaniem innym spotkaniu rodzinnym, pojawienie się mojego dziadka.
Przeszedł gdzieś w bliżej nieokreślonym
miejscu, a zgromadzeni powiedzieli tylko, że -
nie może go tu być. Jednak to brzmiało, tak
jakby był zajęty czymś innym, nie kawą z
rodziną ale czymś równie doczesnym. Przenosząc
się z przestrzeni w przestrzeń, a teraz
trafiając do hiszpańskiej szkoły, muszę,
zatrzymać się na chwilę przy oświetlonej
jasnością i ciemnością sali. To było coś w
rodzaju poczekalni. Kolory i zabawa światłem
projektującego to wnętrze, były naprawdę
dobre. Kilka małych lampek, dających
nie rozpraszające się światło, wydzielających
strefy poznania dla ludzkiego oka, z obszarów
niemalże plastycznej ciemności. Ciemność ta,
dzięki drewnianym i czerwonym elementom pokoju
nie była odpychająca, a wręcz przeciwnie - gdy
tylko weszliśmy to zaraz znaleźliśmy się na
niskich sofach pokrywających większość ziemi.

CD...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum forum ds. labirynt Strona Główna -> labirynth. let's get it started Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin